Affection

sobota, 29 marca 2014

Ważne! : )

Obiecałam że będzie nowy blog i jest! Feeling <--

Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania :) 

czwartek, 27 marca 2014

Affection cz.45

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!

Muzyka

Kiedy dojechaliśmy do mieszkania Lou, nie wiedziałam czy mam wysiąść czy zostać. Bałam się spotkania z Zaynem.
- Idziesz Nikol? -odtworzył mi drzwi brunet. 
- Tak zaraz przyjdę. 
Stałam przed drzwiami. Patrzyłam się na nie jak jakaś debilka. Ręce trzęsły mi się ze strachu. Za chwilkę się wszystko okaże. Pociągnęłam za klamkę od drzwi i weszłam do środka. Usłyszałam tylko jakieś szepty i ryk Louisa żeby byli cicho. Gdy weszłam do pomieszczenia wszystkie oczy były skierowane na mnie. Nikt mi nie mówił, że będzie tyle osób, ale nie zauważyłam Zayna. 
- Nikol? -usłyszałam głos zza mych pleców. 
Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Był tak wychudzony i blady. Boże. Jakby miał zaraz umrzeć. Do oczu napłynęły mi łzy, z resztą jemu także. Nawet się nie zorientowałam jak wszyscy wyszli. Zostaliśmy sami. 
- Nikol chce ci udowodnić, że cię nie zdradziłem. Tylko musisz się zgodzić. -złapał mnie za rękę. 
- Tak, zgadzam się! -powiedziałam szybko bez namysłu.
- Perrie! -krzyknął Zayn.
Spojrzałam się na niego z wyrazem twarzy: ‘Co kurwa’. Po co tu ona? Przecież miał mi udowodnić, że mnie nie zdradził, a nie przyprowadzać swoją kochankę. Do pokoju weszła mi znana blondynka. 
- Hej. -podała mi rękę. 
- Po co tu ją przyprowadziłeś? -spojrzałam się na Zayna.
- Spokojnie Nikol. On ci wszystko wyjaśni. -oznajmił. 
- Mogę zacząć? -spytała się blondynka. 
- Tak. -odparłam. 
- Harry to wszystko wymyślił. Zayn cię nie zdradził. Owszem byliśmy kiedyś razem, ale to było dawno. Dlatego są te zdjęcia. Styles jakoś zmontował daty, aby były teraźniejsze. Zapłacił mi żebym skłamała i udawałam to wszystko. A to po to, bo chciał cie na własności. Przepraszam cię Nikol -powiedziała, Perrie. 
Nie mogła w to uwierzyć, ale wychodzi na to, że to prawda. Przez niego wszystko się pojebało. Jak on mógł. Dupek. Kiedy się kogoś kocha to nie rozwala się mu życia. Tylko cieszy się jego szczęściem. On jest psychiczny!
- Perrie dziękuje ci, że powiedziałaś prawdę. Możesz już iść. -Zayn chciał ją odprowadzić, ale blondyna chyba jeszcze nie skończyła.
- Poczekaj, Zayn. Nikol naprawdę przepraszam cię. Nie wiedziałam, że jesteś w ciąży. 
- Rozumiem i dziękuje, że powiedziałaś prawdę. 
Chyba zrobiło jej się mi żal i dobrze. Zayn ją odprowadził i wrócił do mnie. 
- Kochanie wrócisz do mnie? -uklęknął przede mną. 
Czułam się jak w dniu, kiedy Malik mi się oświadczał. 
- Zayn wstań. 
- Oczywiście, że ci wybaczę, ale nie wiem czy ty mi wybaczysz. -po moim policzku zaczęły spływać łzy. 
- Jeszcze się pytasz i nie płacz, bo nie masz, czemu. -otarł moje łzy i wpił mi się w usta. 
Całował mnie delikatnie i namiętnie. Brakowała mi tego. Nawet zapomniał jak to jest. 
- Kocham cię bardzo. -mulat muskał mnie po policzku. 
- Ja ciebie bardziej. -uśmiechnęłam się. 
Nagle usłyszeliśmy oklaski. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy naszych przyjaciół. Którzy cieszyli się z naszego szczęścia.

* Wieczorem * 

Spędziliśmy czas w miłym towarzystwie, ale robiło się późno. Zayn czekał na mnie w samochodzie, a ja musiał jeszcze porozmawiać z Lou. Tak wracam z Zaynem do domu. Mam zamiar niedługo ściągnąć z powrotem śmieszkę i znów zamieszkać z Malikiem. Teraz będziemy sobie o wszystkim mówić, nawet o tych niemiłych rzeczach. 
- Louis dziękuje cie za wszystko. 
- Ależ proszę! Nie mogłem dłużej patrzyć jak on cierpi. 
- Masz tu jest list dla Zayna ode mnie. Dasz mu jakbym nie przeżyła porodu lub by coś się stało. -podałam mu kopertę . 
- Nikol, ale jak to? Czemu masz nie przeżyć porodu? 
- Ciąża jest i była zagrożona. A z resztą nie wiem, co będzie jutro, za miesiąc czy rok. Więc proszę przekażesz mu to? -uśmiechnęłam się. 
- Tak oczywiście. 
- Jeszcze raz dziękuje i do zobaczenia niebawem. -przytuliłam się i ruszyłam w stronę auta. 

* Oczami Zayna * 

Wracaliśmy do domu. Moja ukochana zasnęła. Nawet nie wie, jaki jestem szczęśliwy. Wszystko będzie jak kiedyś. Będziemy razem. Kocham ją, nasze nienarodzone dziecko i Miley. Spojrzałem się na Nikol spała tak słodko. Nagle samochód wpadł mi w poślizg. Nie miałem panowania nad nim, a z naprzeciwka nadjeżdżały inny samochody. 

* Oczami Louisa * 

Było już po 20.00. Siedziałem sobie z Jade i oglądałem telewizję. Głaskałem ja po głowie. Jest całym moim światem. Zza myślenia wyrwał mnie dzwonek komórki. Podniosłem się i odebrałem. Był to Zayn, ale to, co usłyszałem ścięło mnie z nóg. Nie mogłem w to uwierzyć. Boże. Usiadłem na sofie. I patrzyłem się w ścianę. Jade od razu wyczuła, że coś się stało. 
- Kochanie, co jest? -zaniepokojona uklękła przede mną. 
- Zayn i Nikol mieli wypadek. 
Nic nie powiedziała. Była w takim samym szoku, co ja. Siedzieliśmy przez parę minut w ciszy, ale postanowiłem pojechać do szpitala i wesprzeć mojego przyjaciela. Tak wesprzeć, jemu prawie się nic nie stało po za zwichniętą ręką i paru siniaków. Za to Nikol była w ciężkim stanie. Wziąłem list, który mi dała. Chyba miała jakieś przeczucia. Mogła się z nami podzielić! Nim się obejrzałem, byłem w szpitalu. Jade została w domu, była w takim szoku, że nie mogła się ruszyć. Biegłem po białym korytarzu, który ciągnął się bardzo długo, a na końcu widziałem czarną postać. Był to Zayn. 
- I jak? -zdyszany usiadłem na krześle koło niego. 
Widać było, że płakał. Był cały we krwi z bandażem na ręku. 
- Poród się zaczął, ale ona jest nie przytomna. 
- Ale jak to przeczesz jeszcze jest czas.. -byłem bardzo zdziwiony. 
- To przeze mnie! Louis! -wstał cały zły. 
- Czemu przez ciebie? 
- Zamiast patrzeć się na ulicę spojrzałem się na nią. Tak słodko spała, ale to była tylko chwilę i bum! -rozpłakał się ponownie. 
- Zayn! Nie obwiniaj się! Samochód sam wpadł w poślizg. To nie twoja wina. -próbowałem go pocieszyć. 
- Moja! -zaczął rzucać wszystkim, co miał pod ręką. 
- Stary to nie pomoże Nikol! -złapałem go za ramię. 
- Masz rację. 

* Oczami Zayn * 

Minęło parę godzin a ja ciągle nie wiedziałem, co jest z moim aniołkiem. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak Lou, który jest cały czas ze mną. 
- Który z panów to pan Malik? 
Spojrzałem się w górę i zobaczyłem lekarza. Od razu zerwałem się na równe nogi. 
- Ja, ja jestem Malik. -poszedłem do niego. 
- Proszę za mną. 
Szliśmy przez długi korytarz. Później windą na dół, aż doszliśmy do drzwi gdzie pisało kostnica. Po moim całym ciele przeszły dreszcze.
- Po co tu jesteśmy? 
- Przykro mi, ale pańska żona nie przeżyła. -mówił to z takim spokojem, że jeszcze gorzej się wściekłem. 
- Co jak to? -do moich oczu napłynęły łzy. 
Właśnie straciłem cały mój świat. Sens życia. 
- Niestety poród był ciężki. Dziecko przeżyło, ale pańska żona nie. Przykro mi. -dotknął mnie za ramię. 
- Przykro? A stracił pan osobę, która była dla pana całym światem i nie widział pan ją pół roku, a jak już zobaczył to ją stracił? Nie wydaje mi się. -strąciłem jego rękę. 
- Robiliśmy, co mogliśmy. Leży za drzwiami. Może pan ją zobaczyć. -odszedł. 
Zostałem sam. Pociągnąłem za klamkę i odtworzyłem drzwi. Wszedłem do środka gdzie było bardzo zimno. Na środku był metalowy blat. Gdzie leżał przykryta białym materiałem mój aniołek. Podszedłem jeszcze bliżej i odkryłem jej twarz. Moje serce nie przeżyło takiego szoku, wiec się odwróciłem. Nie mogłem opanować się od płaczu. Nie wstydzę się łez. Spojrzałem się jeszcze raz na nią. Była blada ja ściana, wyglądała jakby spokojnie  spała. Musnąłem jej policzek ręką, który był zawsze zarumieniony, ale tym razem blaty jak cała reszta jej martwego ciała. Usiadłem na krzesełku, które stało o bok i złapałem ja za rękę. 
- Czemu mnie zostawiłaś? -płakałem. 
- Co?! Czemu ty? Czemu nie mogłem być to ja?! To nie sprawiedliwe! Wróci do mnie Nikol! Kocham cię, wróć do mnie.. 
Wstałem, przybliżyłem swoje usta do niej i ostatni raz ją pocałowałem. Zdałem sobie sprawę, że to nie to samo. Usta jej były zimne. Bez życia, tak jak reszta ciała. Powolnym krokiem wróciłem do Lou, ale on wiedział już, co się stało. 
- Przykro mi. Nikol kazała ci to dać, jak coś by się stało. 
Dał mi jakąś kopertę i odszedł. Usiadłem przecierając łzy i odtworzyłem to, zaczynając czytać..

 “ Zayn kochanie, jeśli czytasz ten list to oznacza, że nie żyję, ale nie martw się! Wszystko będzie dobrze! Będę wciąż z tobą, tylko nie tak jak byś chciał. Codziennie będę cie pilnować, Miley również i naszego synka. Jeśli przeżył to wybrałam dla niego imię. Proszę abyś nazwał go Zayn, po jego wspaniałym ojcu. Nie martw się, dasz sobie radę! Pamiętaj, że zawsze cię kochałam i będę kochać nad życie. Również proszę abyś zajął się Miley, ona będzie cie teraz potrzebować, tak jak nasz synek. Tylko nie rób nic głupiego! Będę cie pilnować i sprawdzać czy twoje serduszko bije dla mnie i nie płacz już. Znajdziesz sobie kogoś lepszego ode mnie.. 


                                                                                                                                                                                                                                                                                                        Nikol Malik” 
                                                               
                                                         
                                        KONIEC!! 

No i ostatni rozdział jest! Nie mogę w to uwierzyć, aż się rozkleiłam jak to pisałam :'( 
Wiem smutne jest zakończenie, ale takie było moim zdaniem najlepsze. Nie smucie się, że jest koniec Aff, ponieważ będzie nowe opowiadanie, a z tym nie miałam już pomysłów. Nowie ff będzie z Louisem! Jeszcze nic tam nie ma, ale będzie w weekend. Proszę, abyście zaczęli obserwować tego bloga i Dirty Love. 

Nowe opowiadanie z Lou: Feeling
Opowiadanie z Harrym: Dirty Love

Kocham was bardzo i mam nadzieje że będziecie czytać te blogi tak samo jak Aff. : ) 

Czytasz= Komentujesz!! 

czwartek, 13 marca 2014

Affection cz.44

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!


**5 MIESIĘCY PÓZNIEJ**

Tak jak myślałam tak zrobiłam. Jestem już w Polsce prawie 5 miesięcy. Harry ciągle do mnie dzwonił, pisał aż w końcu przestał. Pewnie darował sobie. Jedyne, co mnie martwi to, że Zayn się nie odzywa. Wiem skrzywdziłam go, ale on mnie też. Myślałam, że mnie kocha, że będzie o mnie walczył, o nasze dziecko i o nas. Nie odezwał się słowem, od kiedy jestem u mojej rodziny. Niestety aż tak bardzo się myliłam, co do niego. Odkąd tu jestem dużo spraw przemyślałam. Wszystko na razie układa się bardzo dobrze. Miley zaczęła chodzić do szkoły, ja znalazłam pracę. Dowiedziałam się również dwa miesiące temu, że ta mała fasolka, która mam niedługo się urodzić będzie to chłopiec, ale jest jeden problem. Tak jak na początku mówiła mi doktór, że ciąża jest zagrożona, dlatego poród będzie trudny i być może jedno z nas nie przeżyje. Postanowiłam się tym nie martwić i urodzić dziecko. Nie zmieniałam jeszcze nazwiska i nie mam zamiaru. Ponieważ chce, aby mój syn również nosił to nazwisko. Po swoim tatusiu. Mieszkamy z moim rodzicami, którzy bardzo mi pomagają przy Miley i jeszcze nienarodzonym Zaynem. Tak mój syn będzie nazywał się Zayn. Wybrałam to imię, ponieważ nadal kocham go, ale nie mam pojęcia czy będę z nim jeszcze. Nawet jakbym chciała to nie wiem czy on by chciał.  Nie mówiłam rodzicom, czemu wróciłam i co się stało, choć często się o to pytali. Nawet napisałam list. W którym piszę jak bardzo kocham Malika. Nie wiem, co może być jutro lub za parę tygodni. Dlatego mam zamiar polecieć sama do Londynu i przekazać ten list Louisowi. W razie moje śmierci Louis go da, Zaynowi bo chce żeby wiedział, że go kochałam. Wstałam z leżaka przeciągając się. W końcu skończyłam czytać książkę. Postanowiłam iść spakować się, ponieważ jutro o 10 godzinie mam wylot do Londynu. Louis wie o tym i powiedział, że jest gotowy na mój przyjazd. Tak samo Jade i Bella. Powiedziały, że wyciągną mnie na wielkie zakupy. Ponieważ mam zamiar spędzić parę dni i wracać do mojego nowego domu w Polsce. Może nie jest tak nowy, ale teraz to jest mój domu. Mam nadzieje, że Harry się nie dowie, że wróciłam. Nie mam ochoty z nim rozmawiać po tym jak mu powiedziałam, że jest nudny i że nadal nic do niego nie czuję. Również mówiąc, że to tylko była przygoda, o której chce zapomnieć. Chciałam być po prostu szczera. Weszłam na górę, co zajęło mi to chwilkę, ponieważ mam spore obciążenie. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Nagle zauważyłam moje zdjęcie z Zaynem. Wzięłam je do ręki, a potem usiadłam na łóżku. Tak mi go bardzo 
brakuje. Po moim policzku 
zaczęły spływać łzy. 
Próbowałam to opanować,
ale było to silniejsze ode mnie.
- Brakuje ci go? –przytuliła mnie mama.
Nawet nie zauważyłam jak weszła do pokoju.
- Tak. –ocierałam łzy.
- Ale nie wiem, co mam już robić. -dodałam.
- Córeczko. Nie umiem ci pomóc, bo nie wiem co się stało..
- Powiem ci, ale pomożesz mi mamo?
- Tak. –przytuliła mnie jeszcze mocniej.
- Więc..
Zaczęłam mówić wszystko. Zdarzenie po zdarzeniu. Moja mama również się rozpłakała, co mi nie pomagało zbytnio.
- Kochanie, ale mogłaś do nas wrócić. Nie musiałaś tam pracować.
- Nie chciałam być dla was ciężarem.
- Nikol przestań! Jesteś naszą córką. Nigdy nie byłaś dla nas ciężarem.
Rozmawiałyśmy tak aż do przyjazdu mojego taty z Miley, którą miał odebrać ze szkoły. Radę, którą dostałam od mojej mamy w niczym mi nie pomogła. Ciągle stałam w miejscu. ‘Mam słuchać się głosu swojego serca’ a serce mówi mi abym spróbowała porozmawiać z Zaynem. Wiec zrobię tak. Wstałam i otarłam łzy akurat w samą porę, bo do pokoju wparowałam śmieszka. Tak nazywają ją moim rodzice. Z początku było to trochę dla mnie dziwne, ale też zaczęłam tak mówić.
- Hej śmieszko! -przytuliła się do mnie.
- Cześć mamusiu.
- Jak było dziś w szkole?
- Jeden chłopczyk dał mi tą różyczkę. Robiliśmy je na plastyce. -pokazała mi.
- O jejku jak piękną. -naprawdę była piękna.
- A jak chłopczyk ma na imię? -byłam strasznie ciekawa.
- Jakoś na K, ale strasznie było mi ciężko zapamiętać to imię. -usiadła na łóżku, a ja koło niej.

- Krzysiu? -zapytałam.
- Nie.
- Kubuś?
- Nie.
- Krystian?
- Nie mamusiu. Te imiona są łatwe, a tamte imię było trudne.
- A może Konrad? -weszła moja mama do pokoju.
- Tak babciu! -podskoczyła z radości.
Zrobiło mi się słabo. Imienia, którego nie cierpię. Imię, które nosi jej biologiczny ojciec..
- Twojej mamie też było trudno wymawiać to imię. -uśmiechnęła się.
- Chodź śmieszka na obiad. -wzięła ją na ręce.
Gdy moja mama poszła i zamknęła drzwi do mojej głowy zaczęły przychodzić myśli związane z Konradem. Jak on teraz wygląda? Ma kogoś? Gdzie mieszka? Chciałam to sprawdzić, więc włączyłam laptopa i zaczęłam szukać. Okazało się, że ciągle mieszka niedaleko mnie. Nie ma nikogo i może to dobrze. Niech cierpi za to, co mi kiedyś zrobił.
- Nikol! -usłyszałam wołanie mojej mamy z dołu.
Zeszłam na dół do kuchni. Gdzie unosiło się od zapachów. Od razu zrobiłam się głodna. W końcu jem teraz za dwojga.
- Tak mamo? -oparłam się o drzwi.
- Nie chciałoby ci się przejść do sklepu? -uśmiechnęła się.
- Szczerze miałam iść kupić sobie coś. Mogę się przejść, ale co potrzebujesz?
- Masz tu jest napisane, a tu są pieniądze. -podała mi portfel z kartką.
Jeszcze przed wyjściem zjadłam. Potem poszłam się ubrać w coś normalnego, bo w domu chodziłam w dresach, bo tak było mi najwygodniej. Umalowałam się i wyszłam. Do najbliższego sklepu miałam 20 minut drogi to nie dużo. Z resztą miałam ochotę się przejść i powdychać świeżego powietrza. Kiedy doszłam zrobiłam zakupy i kupiłam to, co musiałam. Było tego dużo, dlatego zadzwoniłam po tatę, bo nie można mi nosić takich ciężarów. Gdyż mogłoby mi się coś stać. Wyszłam przed sklep z zakupami i usiadłam na ławce czkając na ojca.
- Nikol? -usłyszałam bardzo znajomy mi głos.
Po moim ciele przeszył dreszcze. Tak bardzo nie chciałam go spotkać, ale jak na złość musiałam.
- Hej to ja Konrad. -stanął naprzeciwko mnie.
- Cześć. -wstałam.
- Co tu robisz? Nie mieszkasz już w Londynie?- był zdziwiony moją osobą.
- Na chwilę obecną nie.
W ogóle się nie zmienił. Ten sam styl, fryzura i obojętność. Nawet nie zapytał się o swoją córkę. Dupek.
- Chciałbym z tobą porozmawiać. Byłem u ciebie tydzień temu, bo dowiedziałem się, że jesteś tu, ale twój tata mi nie pozwolił.
- A nie dziwisz się mu?
- Wiem głupio się kiedyś zachowałem..
- Głupio? To mało powiedziane.
- Wow! Jesteś znów w ciąży gratuluję.
-  Umm Dziękuje. -było niezręcznie.
- To, o czym chciałeś porozmawiać? -usiadłam z powrotem.
- O naszym dziecku. -usiadł koło mnie.
- Dobrze. Nie zabronię cię w końcu jesteś jej ojcem.
- Jej? Czyli jest to dziewczynka?
- Tak ma na imię Miley. Ma sześć lat jak byś nie pamiętał. Chodzi do zerówki i jest tu ze mną.
- Naprawdę? -ucieszył się.
- Tak, ale nie licz na to, że pozwolę ci się z nią zobaczyć.
- Czemu?
- Ty się jeszcze pytasz, czemu?! Jakoś przez ostanie sześć lat ojciec miał ją w dupie, a teraz nagle taki dobry tatulek się z ciebie zrobił? Nie wydaje mi się. Z resztą Miley ma już ojca i ty nim nie jesteś. -warknęłam.
Akurat przyjechał mój tata, bo nie miała już dalej ochoty z nim rozmawiać. Wzięłam zakupy i zaczęłam iść w stronę samochodu.
- Poczekaj! Nikol! -zatrzymał mnie Konrad.
- Co jeszcze? -przewróciłam oczami.
- Chciałem ci powiedzieć, że bardzo żałuję tego, co kiedyś zrobiłem. Oddałbym wszystko abyś była ze mną właśnie drugi raz w ciąży. Przez te lata ciągle mi się śniłaś. Ty i moje dziecko. Chodź nie widziałem jej ani razu. Nie liczę abyś mi wybaczyła, ale pamiętaj, że żałuję. Nie chciałem cię skrzywdzić.
- Ale skrzywdziłeś. -łzy napłynęły mi do oczu.
Czułam się jakby tamten dzień powrócił.
- Poczekaj tu chwile. -dodałam.
Poszłam do auta i zaniosłam zakupy. Wyjęłam z portfela zdjęcie Miley i zaniosłam Konradowi.
- Masz. Tak wygląda twoja córka. -próbowałam się uśmiechnąć.
Każdy był kiedyś młody. Kondrat bał się. To nie jego wina, ale tak mu nie wybaczę.
- Jest bardzo podobna do mnie. -uśmiechnął się.
- Muszę już iść. Cześć. -oddaliłam się.
Wsiadłam do auta i oparłam głowę o szybę. Nie wiem, co mam myśleć o tym wszystkim, ale wiem jedno, że mam ogromny mętlik w głowie.

*Następnego dnia w Londynie*

Właśnie wychodzę z lotniska, bo gdzieś czeka na mnie Louis, ale gdzie? Lot nie był tak długi, może, dlatego że praktycznie cały przespałam przez to, że nie mogłam zasnąć w nocy. Myśląc o tym jak to się potoczy dalej. Czuje się jakbym przyjechał pierwszy raz do Londynu. Rozglądałam się za Lou, ale nie mogłam go znaleźć.
- Bu! -ktoś złapał mnie za ramię.
Odwróciłam się i zobaczyłam Tomlinsona. Sam mnie znalazł. Całe szczęście.
- Chcesz abym urodziła tu? -zaczęłam się śmiać.
- Naprawdę zaczynasz rodzić? -wystraszył się.
- Nie głuptasie! Mam jeszcze na to dwa miesiące. Spokojnie. -śmiałam się.
- Uff.. -otarł czoło.
- Daj te walizki. -wyciągnął rękę.
Gdy tylko wziął ode mnie rzeczy zaczęliśmy iść w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi. Zajęłam swoje miejsce i czekałam aż on zrobi to samo. Kiedy ruszyliśmy Louis powiedział:
- Słuchaj Nikol. Zayn jest u mnie w domu. Czeka na ciebie, bo chciał z tobą porozmawiać.
- Rozumiem. -zrobiło mi się strasznie gorąco.
- Nie gniewasz się?
- Nie Lou. Sama miałam się do niego wybrać, aby z nim porozmawiać, ale nie sądziłam, że on sam się pofatyguje do mnie.
- On ciągle cię kocha Nikol. -spojrzał na mnie.
- Naprawdę?

Ciąg dalszy nastąpi..

Kochani i o to jest kolejny rozdział, ale z przykrością muszę stwierdzić, że to być może jest przed ostatni rozdział. 

Nowy opowieść będzie z Louisem. Mam nadzieje, że będziecie ją czytać jak Affection i Dirty Love. Wkrótce powinien pojawić się zwiastun i Prolog : )

Jeśli chcecie możecie mnie obserwować na: 
TT
Asku
Fb

Gdzie będziecie mogli być na bieżąco z nowymi rozdziałami : ) (Odwdzięczam się) 

Przepraszam jak są jakieś błędy.  

sobota, 1 marca 2014

Niespodzianka!

Jak wiecie Affection dobiega końca więc tą niespodzianką jest to iż będzie nowe opowiadanie! Być może ona będzie z Niallem i Barbarą Palvin lub Louisem i Eleanor Calder, ale nie wiem którą parę wybrać. Nowe opowiadanie pojawi się po zakończeniu Affection. 

Każdy kto przeczytał niech napiszę co o tym sądzi <3 

Affection cz.43

- Ale to tylko zajmie chwilkę! -próbowałem ją jakoś przekonać.
- Zayn nie mam dużo czas. Niedługo będę miała samolot.
- Proszę cię..
- Dobrze, ale streszczajmy się. Gdzie mam jechać? -zapytała.
- Dziękuje ci. Za mną będziesz jechać.
- Ale poczekaj, poczekaj. -złożyła ręce na ręce.
- Ile masz zamiar mi zapłacić?
- 10 tys. Wystarczy ci?
- Co? To ja już sobie pojadę. -otworzyła drzwi do auta i wsiadła.
- Czekaj! -zapukałem w szybę.
- Słucham?
- Ile zapłacił ci Harry? -byłem zaciekawiony.
- 50 tys. A ty? Proponujesz mi marne grosze. -zaśmiała się.
- Marne grosz? Dobra niech mi będzie dam ci 100 tys. Może być? -zapytałem.
- Tak. -uśmiechnęła się.
- Suka.. -zacząłem iść w stronę samochodu.
- Słyszałam. Miło mi się robi z tobą interesy. -zaśmiała się.
Nie myślałem, że Perrie się zgodzi. Zawsze była zimną suką bez uczuć. A teraz? Zgodziła się, ale oczywiście za kasę. Nie dziwie się jej. Wsiadłem w samochód i ruszyłem. Jechałem bardzo szybko i co chwilę patrzyłem się czy Perrie jedzie za mną. Na szczęście nadążała. Kiedy dojechałem pod dom Stylesa szybko wysiadłem i od razu pobiegłem do drzwi z zacząłem pukać z całej siły. Obejrzałem się tylko czy Edwards stoi za mną. Patrzyła się na mnie jak by miała zaraz mnie zerżnąć. Niestety, ale ona mnie nie pociąga. Byłem rozczarowany, ponieważ waliłem w te drzwi już chyba z 10 min i nic.
- Daj spokój nikogo nie ma w domu.. -przewróciła oczami.
- Z resztą muszę już jechać, bo nie zdążę na samolot. -zaczęła odchodzić.
- Poczekaj jeszcze chwilę proszę! -złapałem ją za ramię.
- Słuchaj nie mam zamiaru tracić samolotu przez jakąś panienkę, o którą się kłócicie. Wrócę to jej powiem a ty mi zapłacisz. -ryknęła.
- W takim razie, kiedy wracasz?
- Za 5, 6 miesięcy.
- Co?! -nogi zrobiły mi się z waty.
- Przecież to mnie pół roku! Myślałem, że jedziesz na jakiś miesiąc! Nie możesz! -krzyczałem.
- Mogę! Moja mama jest chora.. Być może to są jej ostanie miesiące życia. -rozpłakała się.
- Muszę już iść Zayn. Mam do ciebie numer dam ci znać jak będę miała zamiar wrócić. Cześć.
Stałem jak wryty. Nic nie wiedziałem o tym, że jej mam może umrzeć, ale to nie zmienia tego, że będę przez ten czas sam. Usiadłem na schodach i schowałem twarz w dłoniach. Całe życie mi się spierdoliło przez Harrego. Nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu sam. Wstałem leniwie, wsiadłem do auta i powoli ruszyłem w stronę domu.

*Oczami Nikol*

Zakupy strasznie mnie wymęczyły. Harry kupował wszystko bez namysłu, ale kto bogatemu zabroni? Oparłam głowę o szybę i czekałam jak dojedziemy do domu. Miley również była
zmęczona, bo już chyba zasnęła. A Harry? Jego 
nic nie wymęczy. Robiło się powoli ciemno, dlatego patrzyłam się na zachód słońca, który był piękny. Niedługo słońce zniknęło tak samo jak moje zaufanie do Zayna. Z Harrym w ogóle się nie dopełniamy. 
Jesteśmy inni. Nie pasujemy do siebie, 
dlatego brakuje mi Malik. Z nim wszystko było inne. Takie wspaniałe
ekscytujące a z Harrym? Nudne. Jedynie seks z 
nim nie jest nudny. Niestety taka prawda. Chyba wylecę do Polski. Bo nie mam zamiaru z nim zostać..


Ciąg dalszy nastąpi..

Przepraszam jak są błędy.

Kochani chciałam wam powiedzieć iż Affection zbliża się ku końcowi. Nie wiem dokładnie ile napiszę jeszcze rozdziałów, ale to już jest końców przygód Nikol i Zayna. Proszę was o jedno, nie smucicie się ponieważ mam dla was niespodziankę którą ogłoszę dziś wieczorem o 20. 30 ^ __ ^

Proszę o to aby każdy kto przeczytał rozdział, aby go skomentował! To tylko chwilka a wielka motywacja dla mnie! :-)

czwartek, 20 lutego 2014

Affection cz.42

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!


Nagle usłyszałam jak Miley mnie woła. Czym prędzej pobiegłam do jej 'nowego' pokoju. 
- Coś się stało Miley? –wpadłam zdyszana do pomieszczenie. Zauważyłam, że siedziała smutna na łóżku.
- Chciałam porozmawiać.. 
–bawiła się rękami. 
- Tak? –usiadłam koło niej. 
- Czemu nie jesteś już z Zaynem? –spojrzała się na mnie.
- Miley? 
- Tak mamo miałam nie pytać cię, ale nie jestem taka mała już możesz mi powiedzieć..
Nie wiedziałam czy mam jej 
mówić prawdę czy nie. Chwilę się zastanawiałam zanim coś powiem. 
- Zrobiliśmy sobie po prostu przerwę, aby sprawdzić czy po długiej rozłące będziemy nadal się kochać. –skłamałam.
- Mamo, po co to wszystko? Przecież widzę, że się bardzo 
kochacie. 
- Miley tak postanowiłam i tak będzie. -pogłaskałam ją po ramieniu. 
- Coś jeszcze jest ważnego córeczko, o czym musisz wiedzieć. –uśmiechnęłam się. 
- Słucham mamusiu?
- Będziesz mieć rodzeństwo. –uśmiechnęłam się jak najcieplej 
mogłam. Bałam się jak to przyjmie. A jak będzie niezadowolona? W końcu nie będzie już oczkiem mamusi, ale postaram się aby oboje byli tak samo rozpieszczani. 
- Naprawdę? –wstała z łóżka. 
- Tak. 

- Mamo nie wiem jak się 
Miley ♥
cieszę! –zaczęła skakać i się cieszyć. Ulżyło mi. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Nagle do pokoju wszedł Harry. 
- Z czego tak się cieszysz aniołku? –wziął ją na ręce. 
- Będę mieć brata lub siostrzyczkę. 
- To w takim razie wujek też się cieszy. -uśmiechnął się. 
- Miley idź się ubierz. Kiedy skończysz zjedz na dół na śniadanie. –wstałam i udałam się do kuchni. Za chwilę też pojawił się Styles. Usiadł przy stole a ja właśnie skończyłam nakrywać. Więc też zajęłam swoje miejsce. 
- To powiesz, o co chodzi z tym dzieckiem? –był zdenerwowany. 
- Spokojnie nie jest twoje.. 
- Nie o to chodzi.. Nawet jak by było moje to bym się bardzo cieszył. –złapał mnie za rękę, którą zaraz wyrwałam. 
- No, co? Wpadłam z Zaynem i o to są efekty.. 
- O co ci chodzi? –wstał. 
- Po prostu mam gorszy dzień.. 
- To wiem, co ci humor poprawi! Po śniadaniu jedziemy na zakupy! Kupisz, co będziesz chciała. –objął mnie od tyłu. 
- Nie chce cię wykorzystywać..
- Nie wykorzystujesz. Jedziemy i koniec tematu. –pocałował mnie w policzek. 

*Oczami Zayna* 

Otworzyłem oczy. Od razu poczułem ogromny ból głowy. Mam kaca. Przetarłem oczy i wstałem. Pierwsze, co zrobiłem to poszedłem do kuchni po tabletki przeciw bólowe. Kiedy wziąłem to, co musiałem poszedłem prosto pod zimny prysznic, aby się lepiej obudzić. Kiedy skończyłem poranną toaletę zrobiłem sobie śniadanie, ale nie było tak dobre jak Nikol. Nagle usłyszałem, że ktoś dzwoni na moją komórkę. Spojrzałem się na wyświetlacz i ujrzałem, że dzwoni Lou. Postanowiłem nie odpierać. Nie mam humoru na nic a tym bardziej na jakieś spotkania, ale Louis nie przestawała dzwonić..
- Co jest? –odebrałem wściekły.
- Wiem, co się stało zaraz będę u ciebie. –rozłączył się.
Z skąd on wie? Tak szybko roznoszą się plotki? Najwidoczniej tak. Po skończonym posiłku pozmywałem. Udałem się do salonu, aby włączyć telewizor. Usiadłem na sofie i czekałem na Louisa. Jest mi smutno. Nawet TV mi nie pomaga. Szybkim ruchem ręki wyłączyłem to gówno. Siedziałem tak i wpatrywałem się w pustą ścianę. Nagle po moim policzku słynęła łza. Nie wstydzę się łez. Jeżeli facet płacze to naprawdę kogoś kocha a ja kocham Nikol. Kiedy usłyszałem pukanie do drzwi szybko wytarłem moją twarz. Otworzyłem drzwi a w nich ujrzałem Louisa. Który od razu wszedł bez pytania. Udałem się za nim do salonu gdzie siedział już na kanapie.
- Mówiłem ci.. –spojrzał się na mnie.
- Ale ty mi dużo rzeczy mówiłeś. Byłbym łaskawy jakbyś mi przypomniał. -zaśmiałem się.
- Mówiłem ci, że nie warto jest interesować się dziwką. Z czasem tak by cię zdradziła, ale z kimś innym. Nie gniewaj się na Hazze, ale on jest kobieciarzem, a ona jeszcze wskoczyła mu sama do łóżka. Ponoć go zachęcała. -oznajmił.
Byłem wściekły na to jak nazwał moją ukochaną. Miałem mu ochotę przypierdolić ale w porę się opanowałem.
- Co ty powiedziałeś? –wstałem z fotela.
- No to, co słyszałeś..
- Czyli wierzysz, Harremu?
- A po co miałby kłamać? –zdziwił się.
- Ponieważ chciał zniszczyć nasze małżeństwo, ale ja się tak łatwo nie podam. Nie będę ci tłumaczyć, co on dokładnie zrobił. Chce abyś opuścił ten dom.
- Ale, o co ci chodzi stary? –wstał.
- O to, że nazwałeś moją kobiet dziwką. Żegnam. –wyprosiłem go.
Miałem już plan jak odzyskać moją Nikol, ale musiałem jechać do Perrie, aby mi w tym pomogła. Wiem, że Harry ją przekupiła, aby kłamała. W takim razie ja też ją przekupie, aby powiedziała prawdę. Udałem się do garażu, wsiadłem w auto i ruszyłem w stronę mieszkania mojej byłej. Nie oszukując spory kawałek mieszka za Londynem, ale jestem szczerze pod wrażeniem tego jak Harrym wszystko wymyślił. Naprawdę musi mu też zależeć na Nikol, ale niestety byłem pierwszy ona jest moja. Nie poddam się bez walki. Będę walczył o nią. 

***

Kiedy dojechałem na miejsce zauważyłem jak Perrie pakuję walizki do samochodu. Szybko wysiadłem z auta i pobiegłem w jej stronę.
- Zayn? –była zdziwiona moją osobą.
- Musisz mi pomóc..
- Ale Zayn..
- Zapłacę ci ile będziesz chciała. –próbowałem ją przekupić. Chwilę się zastanawiała, ale wiem, że powie tak. Zawsze była materialistką. Nawet jak była ze mną to tylko ciągnęła ze mnie kasę.
- Ok. zgoda, ale nie mogę ci teraz pomóc. –oparła się o auto.
- Czemu?
- Wyjeżdżam do mojej mamy..


 Ciąg dalszy nastąpi..

Przepraszam jak są jakieś błędy.

Kochani mam prośbę każdy, kto czyta to opowiadanie a ma konto proszę, aby obserwował tego bloga! Naprawdę jest to dla mnie ważne.

Pozdrawiam was i całuje. Wasza Malikowa  

środa, 19 lutego 2014

Affection cz.41

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


*Oczami Zayna*

Wszedłem do domu powolnym krokiem, zapaliłem światło rozglądając się po pustym pomieszczeniu. Usiadłem na sofie. Czułem się jak ostatni śmieć. Nawet mnie nie wysłuchała. Potraktowała mnie jak psa, jak mogła? A Harry? Nie lepiej się zachował, jak on mógł! Mój najlepszy przyjaciel od piaskownicy. Zawsze wiedziałem, że jest kobieciarzem, ale mieliśmy umowę, którą złamał. Nigdy miał nie tykać mojej kobiety. Nigdy! Wstałem, poszedłem do łazienki i zdjąłem koszulkę. Obmyłem twarz zimną wodą i spojrzałem się w lustro.
- Zayn czy ty zawszę musisz mieć pecha? –zapytałem sam siebie.
Wychodząc z łazienki poszedłem prosto do 
kuchni po piwo i papierosy. Wiem, że nie palę, ale teraz muszę. Boli mnie to, że tak mnie potraktowali oboje. Moja żona i najlepszy przyjaciel. Muszę się napić to mi pomoże. Usiadłem na tarasie otwierając pierwszą butelkę. Wziąłem sporego łyka. Podpaliłem szluga i powoli 
puściłem dym w powietrze. Nawet nie są takie złe jak się wydają. Siedziałem i patrzyłem  jak słońce znika, tak samo jak Nikol. Chce, aby wróciła do mnie moja baby, ale Styles. Oszukuje ją. Muszę jej to jakoś udowodnić. Nie obchodzi mnie to, że mnie zdradziła. Wybaczę jej, każdy popełnia błędy. Kiedy się spojrzałem piłem już ostanie piwo i paliłem ostatniego papierosa. Byłem już nieźle wstawiony, bo nawet nie mogłem wstać. Wszystko się rozmywało i kręciło aż mi się nie dobrze zrobiło. Szybko się podniosłem i pobiegłem w krzaki. Kiedy skończyłem poszedłem prosto do łóżka. Gdzie usnąłem jak zabity.

**Rano**
*Oczami Nikol*

Przebudziłam się po 7. Jakoś nie mogłam spać w tym domu. Podniosłam się i zobaczyłam jak śpi Harry. Przerażała mnie ta cała sytuacja a co dopiero Miley? Właśnie Miley! Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju, w którym spała.
Otworzyłam drzwi rozglądając się 
po pomieszczeniu. Na szczęście spała słodko jak aniołek. Postanowiłam pójść do łazienki, aby wziąć prysznic. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Odkręciłam kurek z wodą i oparłam głowę o kafelki pozwalając, aby całe moje ciało oblewała letnia woda. Brakuje mi Zayna. Harry nie jest taki sam jak ona. W ogóle on jest inny. Chce mojego, Zayna ale nie mogę do niego wrócić po tym, co mi zrobił. Z resztą nie wiem czy mi wybaczy.
- O czym tak myślisz kotku? –usłyszałam głos zza mych pleców.Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego. Był uśmiechnięty jak zawsze. W końcu ma tego, co chciał.
- Tak o tym wszystkim.
- Nie martw się, pomogę ci. –objął mnie.
Nic nie odpowiedziałam. Za to loczek zaczął zostawiać na mojej szyj soczyste pocałunki.
- Ja wychodzę. –odsunęłam go ode mnie.
Wzięłam ręcznik a następnie się nim okryłam. Poszłam prosto do sypialni, aby się ubrać. Kiedy skończyłam zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie. Nagle usłyszałam..

Ciąg dalszy nastąpi..


Przepraszam jak są błędy i za to, że jest krótki rozdział. Postaram się wam to wynagrodzić tym że dodam jutro nowy rozdział :) 
Szablon by S1K